Wróć do bloga

Pochwica- moja droga leczenia. Wywiad z użytkowniczką aplikacji


Pochwica jest bolesną dysfunkcją, która utrudnia współżycie oraz zaaplikowanie czegoś dopochowowo np. tamponu.

W tym wpisie wywiad z użytkowniczką naszego systemu, która od miesiąca trenuje mięśni dna miednicy pod opieką Aleksandry Polanowskiej-Lenart. Z tego artykułu dowiesz się jakie metody terapeutyczne zostały zastosowane w leczeniu pochwicy u tej pacjentki oraz poznasz szczegółowe parametry funkcji mięśni dna miednicy i treningów z PelviFly po miesiącu regularnej rehabilitacji .

Poznaj Olę! Certyfikowany PelviCoach, fizjoterapeutka uroginekologiczna Aleksandra Polanowska- Lenart. Wspiera swoje pacjentki wykorzystując terapię hybrydową. Przyjmuje w warszawskim gabinecie.

Jeżeli chcesz tak jak Aleksandra, wspierać pacjentki kompleksowo dołącz na pokład naszego kursu online dla specjalistów medycznych – przeczytaj więcej


Od kiedy cierpiała Pani na swoje dolegliwości?

Praktycznie od zawsze, a przynajmniej od „pierwszej próby” wiążącej się z potrzebą zaaplikowania czegoś do pochwy. Było to mniej więcej w wieku +/- trzynastu lat, kiedy po kąpieli w morzu nabawiłam się infekcji intymnej i dostałam od ginekologa maść lub tabletki w aplikatorach, których za nic nie byłam w stanie umieścić w pochwie. Pamiętam, że mocowałam się z tym dobrą godzinę zanim się poddałam. ?Skończyło się na konieczności spróbowania innej metody wyleczenia. Nie przejmowałam się tym wtedy, bo zewsząd słyszałam, że to normalne przed „pierwszym razem”.

W czasie miesiączki podobny problem miałam z tamponami. Po wielu próbach udało mi się używać najmniejszego rozmiaru z aplikatorem. Problem zaczął jednak być uciążliwy, kiedy zaczęłam współżyć. 

Jak opisałaby Pani opisała swoje dolegliwości?

Przy próbie penetracji blokada i ból, mimo próby rozluźnienia się i wrażenia, że jestem zrelaksowana, mięśnie dna miednicy były cały czas bardzo mocno napięte. W trakcie penetracji ból „rozrywający”, palący. Często do penetracji nie dochodziło, jako ze czasem nie byłam w stanie się rozluźnić już na samym początku. A często było przerywana szybko albo przeze mnie, albo przez partnera który po mojej twarzy widział, że jest źle.

Czy było możliwe współżycie?

Unikałam penetracji jak ognia, a często kiedy już do niej doszło, trwała bardzo krótko z powodu bólu i braku zadowolenia obu stron. Często starałam się po prostu zacisnąć zęby i wytrzymać (co było dość głupim pomysłem ?) ale mój partner i tak widział, że cierpię, więc nie był w stanie kontynuować. Stosunki były coraz rzadsze, jako że kiedykolwiek doszło do penetracji lub jej próby, kończyło się to rozczarowaniem i frustracją obu stron.

Jeżeli tak – jak bardzo było bolesne? Czy była możliwość satysfakcji seksualnej?

Przy pierwszym razie ból był ogromny, jakby coś rozrywało mnie od środka. Z czasem nie było aż tak źle jak za pierwszymi 2-3 razami, ale w dalszym ciągu penetracja czasam nie była możliwa, a czasem bolesna. Praktycznie zawsze była bolesna. Chyba tylko dwa razy na wakacjach byłam w stanie się rozluźnić na tyle, żeby nie było źle. Możliwość satysfakcji seksualnej nigdy nie łączyła się dla mnie z penetracją, dla partnera zaledwie kilka razy – bardzo często przez mój ból stosunki były szybko przerywane.

Jakie działania terapeutyczne podejmowała pani przed wrześniem 2020?

W sierpniu zaczęłam chodzić na konsultacje i terapię z terapeutką seksuolożką, którą zakończyłam w sumie dość szybko, bo w listopadzie. W moim przypadku problem nie wiązał się z żadnymi traumatycznymi przeżyciami w przeszłości. Raczej z psychosomatycznymi objawami stresu i napięcia, które przez lata się gromadziło w ciele – nauczyłam się to bardziej kontrolować i uwalniać. Bardzo często podświadomie zaciskałam mięsnie nie tylko dna miednicy, ale też karku, dłoni, itp. 
Terapia psychologiczna pomogła mi natomiast bardzo wytrwać w ćwiczeniach fizjoterapeutycznych, częsciowo też zmienić nastawienie do własnego ciała, samooceny i pozbyć się poczucia winy w tej sytuacji.. Wcześniej miałam swoje samodzielne próby z dilitatorami i często kończyły się frustracją i zaniechaniem dalszych prób na długie miesiące.

Od kiedy zaczęła Pani swoje spotkania z psychologiem- tylko jeżeli chce Pani odpowiedzieć na to pytanie.

Jak wyżej ?Sierpień 2020, zakończyłam w listopadzie 2020, po obustronnym uznaniu, że większość rzeczy już przepracowałam w głowie i nie ma potrzeby kontynuacji.

Jak wyglądały Pani ćwiczenia od września 2020- czyli po wizycie w gabinecie u fizjoterapeutki Aleksandry Polanowskiej – Lenart? Proszę o szczerą odpowiedź.

Na szczęście dla mnie, jak mam nad sobą kogoś, kto mnie kontroluje, to głupio mi nie robić czegoś regularnie. ?Z dilitatorami ćwiczyłam codziennie. Na początku się  zmuszałam, ale przez to że połączyłam sobie ten czas z oglądaniem serialu, zaczęło mi się to kojarzyć z czymś przyjemnym, chwilą relaksu i odpoczynku.
Jeśli chodzi o ćwiczenia z FemFussion – codziennie lub później co drugi dzień. Próbowałam też treningów TRE z youtubem.

Jak Często ćwiczyła Pani z filmikiem?

Codziennie, czasem co drugi dzień

Ile czasu poświęcała Pani na pracę z dylitatorem i po jakim czasie mogła Pani przejść na kolejny rozmiar?

20 minut dziennie – tyle ile odcinek serialu ;p Przejście na kolejny rozmiar – o dziwo szybciej niż bym się spodziewała. Dokładnie już nie pamiętam, ale między pierwszym a drugim minęły może 3 tygodnie, następne chyba jakoś po miesiącu.

Jak ocenia Pani swoje dolegliwości po miesiącu ćwiczeń z Pelvifly?

Widzę dużą różnicę jeśli chodzi o umiejętność świadomego rozluźniania mięśni podczas stosunku. Przez to, że wcześniej były napięte praktycznie przez cały czas, są teraz, według mojej obserwacji, trochę słabsze, ale wszystko jest na dobrej drodze. ?

Czy jest możliwe współżycie? Jak je Pani ocenia?

Jest dużo lepiej, ze względu wcześniejszych frustracji i rozczarowań częstotliwość jest dalej mocno zmniejszona, ale pracujemy nad tym. Z penetracji nie odczuwam może jeszcze przyjemności, ale co najważniejsze – ostatnie kilka razy nie odczuwałam już bólu. 

Dziękujemy za rozmowę 😉

Poniżej wyniki treningów pacjentki z PelviFly (publikowane za zgodą pacjentki.

Pierwszy test mięśni z PelviFly został wykonany 8 grudnia 2020.

  1. Jak widzisz na poniższym wykresie była bardzo niska kontrola skurczy, pacjentka nie panowała nad mięśniami i nie potrafiła ich aktywować delikatnie.
  2. Zaobserowano także wydłużony czas relaksacji i brak relaksacji mięśni po mocnych i szybkich skurczach (zobacz krok 5 testu).

Etap 4 wytrzymałość

Wytrzymałość mięśni była bardzo zaburzona w teście startowym z 8.12.2020 r. Wytrzymałość to zdolność do utrzymania napięcia przez wskazany czas. Na poziomie 20% maksymalnej siły skurczu pacjentka nie była w stanie w ogóle utrzymać skurczu – wynik wyniósł 0s. na 20 sekund. Po miesiącu ćwiczeń z PelviFly (6.01.2021) znacząco wzrosła wytrzymałość – wynik wyniósł 20s/ 20 sekund!!!!

Parametry ilościowe z testu mięśni PelviFly (etap 4 testu i etap porównania napięcia).
W portal teleopieki PelviFly specjalista ma dostęp do danych jakościowych – wykres i pogłębionych danych ilościowych z testów i wszystkich treningów.

Compliance ćwiczeń, czyli % ocena zgodności realizacji programu rehabilitacji z zaleceniami

Zalecone dni treningowe od 9 grudnia do 9 stycznia: 32

Wykonane treningi: 30/ 32

Compliance był bardzo wysoki i wyniósł: 93,75%

Dane z portalu teleopieki. Treningi zaznaczone na zielone zostały wykonane, na czerwono nie wykonane. Fizjoterapeuta klikając w dany trening otrzymuje pogłębiony wykres aktywności mięśni o parametry mięśniowe w danego ćwiczenia

Przed pacjentką jeszcze dużo pracy, ale dzięki systematycznym treningom z PelviFly i wsparciu fizjoterapeutki na pewno osiągnie wyznaczone cele. Życzymy tego z całego serca.

Jeżeli cierpisz na podobnie dolegliwości, mamy nadzieję, że ten post zainspiruje Cię do działa i kontaktu z najlepszymi specjalistami od zdrowia kobiet – znajdziesz ich tutaj.