“Nie potrafiłam sobie zaaplikować tampona, ponieważ wiązało się to z wielkim bólem. Zasiało to we mnie ziarnko niepewności. Dlaczego nie mogę ich nosić? Co jest ze mną nie tak? Do lekarza poszłam z nadzieją na rozwiązanie mojej dolegliwości. Okazało się jednak, że to dopiero początek koszmaru… ponieważ każdą wizytę u ginekologa mogłabym określić dwoma słowami: stres i ból. Po diagnozie zawędrowałam do fizjoterapeutki. Co się zmieniło? Chciałoby się rzec “wszystko”.”
Koleżanki mogły a ja nie. Co ze mną jest nie tak?
Początek mojej historii to lata nastoletnie. Od zawsze dużo się ruszałam, tańczyłam, byłam bardzo aktywna na zajęciach wychowania fizycznego. To dawało mi dobrą energię i przekładało się na inne sfery mojego życia. Ale…. no właśnie. Było też ale. Koleżanki szły popływać na basen, a ja, mając okres byłam zdyskwalifikowana.
Dlaczego? Powodem był tampon. Nie potrafiłam sobie zaaplikować tampona, ponieważ wiązało się to z wielkim bólem. Pamiętam, jak przyjaciółka dawała mi instruktaż, jak mogę to zrobić. Kombinowałam w toalecie – bez skutku. Kolejna mówiła mi, że to wspaniała alternatywa dla podpasek. Zasiało to we mnie ziarnko niepewności. Dlaczego nie mogę ich nosić? Co jest ze mną nie tak?
Początek koszmaru
Poprosiłam o pomoc moją mamę. Umówiłyśmy się na moją pierwszą wizytę u ginekolożki. Zawsze byłam bardzo odważna i lubiłam stawiać czoła problemom. Dlatego też do lekarza poszłam z nadzieją na rozwiązanie mojej dolegliwości. Okazało się, że to dopiero początek koszmaru… Każdą wizytę u ginekologa mogłabym określić dwoma słowami: stres i ból. Byłam u wielu, w renomowanych polskich ośrodkach. Bez skutku.
Wulwodynię zdiagnozowałam sobie sama. Jak się potem dowiedziałam, autodiagnozę stawia wiele kobiet, czytając o objawach w sieci. Kolejny i kolejny i kolejny lekarz mówił mi, że moja budowa anatomiczna jest prawidłowa (“taka pani uroda”), a problem tkwi w głowie. Byłam pewna, że w moim przypadku nie jest to kwestia psychiki, jednak byłam z tym zdaniem sama kontra wielu lekarzy.
Pierwsza lekarka, która dała mi nadzieję
W 2018r. znalazłam ginekolożkę, która specjalizuje się w bólach krocza. Była to dr n. med. Ewa Baszak-Radomańska z Ośrodka Terpa w Lublinie. Była to pierwsza lekarka, która dała mi nadzieję i konkretne wskazówki do pracy. Usłyszałam, że jeśli będę cierpliwa i konsekwentna, a także zmienię swoje nawyki, mam szansę pożegnać się z bólem. Tam też usłyszałam, że powinnam być pod opieką fizjoterapeutki uroginekologicznej i osteopaty. A co najważniejsze – że nie jestem inna, słaba, sama. Wiele kobiet zmaga się z podobnymi trudnościami.
Po diagnozie
Po diagnozie zawędrowałam do Gdańska – do wspaniałej i dającej genialne rady i wsparcie Karoliny Wójcik z IntimiTerapia, a potem pod skrzydła Małgorzaty Skolimowskiej, którą nazywam swoim aniołem. To właśnie ona wprowadziła mnie w świat PelviFly i zaraziła swoim entuzjazmem. Zaczęłyśmy ćwiczyć w grudniu 2020r.
Co się zmieniło z PelviFly?
Co się zmieniło? Chciałoby się rzec “wszystko”. Już po dwóch miesiącach regularnych, codziennych ćwiczeń efekty były spektakularne. W lutym poszłam na kontrolę do ginekologa. Siedziałam na fotelu badań, trochę spięta i przygotowana, na to co zawsze, czyli nieprzyjemne odczucia. Spotkała mnie miła niespodzianka. Spytałam wówczas mojego ginekologa: “Bada mnie Pan?”. On spojrzał na mnie pytająco. Tak, to był pierwszy raz w moim życiu, kiedy badanie w gabinecie było bezbolesne.
Co więcej? Mogę uprawiać seks w wielu pozycjach, czerpiąc z niego radość, będąc swobodną.
Mogę też iść na basen w trakcie okresu 🙂 Mogę wszystko.
Mój rytuał
PelviFly to mój wieczorny rytuał. Nawyk. Uspokaja mnie przed snem i wycisza. W regularności wspiera mnie to, że jest połączony z moim telefonem i wskazuje procent wykonanych treningów. Czuwa też nade mną moja fizjoterapeutka uroginekologiczna.
Moją motywacją do ćwiczeń są E F E K T Y i odzyskana kobiecość. Czego życzę wielu paniom, którym braknie nadziei.
Perspektywa fizjoterapeutki
Małgorzata Skolimowska: Jestem fizjoterapeutką i PelviCoachem. Doświadczyłam również czym jest ciąża, poród i połóg. To one sprawiły, że zajęłam się tym tematem. Fizjoterapia uroginekologiczna za pomocą odpowiednich technik manualnych, edukacji, ćwiczeń oraz autoterapii w domu jest w stanie Ci pomóc.